środa, 19 listopada 2014

Rozdział II

Chwile, które spędziłam w Norze były bardzo radosne, o ile tak można to ująć. Cały czas się bawiliśmy. Co prawda chłopacy nie pozwolili mi czytać książek, ale nie miałam im tego za złe. Byli zbyt śmieszni. Ich towarzystwo sprawiało, że cały czas byłam uśmiechnięta. To cenne w przyjaźni. Bo tym właśnie dla mnie byli, najlepszymi przyjaciółmi.
Wreszcie ruszyliśmy do Hogwartu. Usiedliśmy w trójkę w jednym z przedziałów, pomachaliśmy Weasley'om i pociąg ruszył. Wszyscy byliśmy wyjątkowo zadowoleni. Koniec końców Hogwart to nasz dom, na dobre i na złe. A dom jest po to, żeby do niego wracać.
Szybko zaczęliśmy jakiś temat. Nie zajęło nam długo, żeby przejść do następnego, potem kolejnego, innego... Całą drogę rozmawialiśmy.
- Wiecie czego nie lubię w Hogwarcie? - spytał Ron
- Jak możesz tam czegoś nie lubić? - warknęłam
- Nie lubię tego, że trzeba się uczyć i pisać te cholerne prace. - mruknął
- Tu muszę ci przyznać rację. - odezwał się Harry - Jak myślę o tym co dowalą nam na historii magii to mnie mdli.
Zaśmiałam się. Jak zawsze tylko mi nie przeszkadzało to, że musieliśmy odrabiać zadania i się uczyć.
- To nie jest takie trudne. - powiedziałam szczerze
- Dla Ciebie nie. To teraz pomyśl o biednym, niemądrym Ronie. - powiedział cicho Ron, po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem
- Swoją drogą ogarnęłaś już materiał z tego roku? - spytał Harry
- Trochę...
Ani Ron ani Harry nie lubili, kiedy byłam za bardzo do przodu. Ale co ja za to mogę? Ciekawości nie da się tak łatwo pokonać. Do tego lubiłam się uczyć. Lubiłam magię. Lubiłam czarować. No i lubiłam się uczyć. I jeszcze, lubiłam się uczyć i czytać. Tak. Każdy przedmiot był dla mnie cudowny. Niezależnie od otoczenia, uwielbiałam szkołę, naukę, księgi. To sprawiało, że miałam dobry humor.
- Trochę to znaczy?
- Przejrzałam to co będziemy przerabiać w tym roku.
- Przejrzałaś?
- No już skończcie!
Nie mogłam być zła, zaczęłam się śmiać. Tak, śmiać. Denerwowało mnie to, ale to był Harry i Ron, na nich nie można było być złym. Byli zbyt zabawni, wręcz irytująco zabawni.
Wreszcie dojechaliśmy. Na peronie przywitaliśmy się z Hagridem i ruszyliśmy w stronę powozów. Kiedy usiedliśmy dosiadła się do nas Ginny, Dean i Seamus.
- Widzieliście Nevilla? - spytałam w pewnym momencie
- Prawdopodobnie szuka ropuchy. - mruknął Ron
- Możliwe. - odpowiedziałam ze śmiechem
Powóz ruszył i już po chwili staliśmy przed wejściem do Wielkiej Sali. Dołączyło do nas paru innych gryfonów i wspólnie usiedliśmy przy stole, nad którym wisiały złoto czerwone flagi domu.

To na tyle :) Uczta zacznie się w następnym rozdziale.
Czytałeś/aś?
Zostaw komentarz! To jest idealna motywacja, dla młodego pisarza.
Fe.

1 komentarz:

  1. Droga Fe... Na razie to jest FE, FE, FEEE! Nuda i masa błędów. Radzę usunąć też te notkę pod wpisem, która ma w czytelniku wzbudzić litość. Ty nie masz chyba zamiaru osiągnąć sukcesu litością, a umiejętnościami. Popraw gramatykę, zacznij używać ciekawszych zwrotów to może coś osiągniesz, ale rozumiem, że początki bywają trudne. Daję ci czas na 5 rozdziałów ;) wykaż się, a jestem twoja :) Powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń